Naprawdę nie rozumiem idei dla której czescy bohaterowie muszą mówić po polsku, tylko dlatego że film powstał we współpracy z Polską. Nawet najlepiej zrobiony dubbing brzmi strasznie sztucznie, a ten nie był idealny. W efekcie zrezygnowałam z oglądania po jakiejś pół godzinie, kiedy usłyszałam co zrobili Ondrejowi Vetchy, chociaż chciałam zrobić to już kiedy do głosu doszły dzieci...
Szkoda, bo film zapowiadał się naprawdę dobrze. Pozostaje mi żywić nadzieję, że telewizja kiedyś puści oryginalną wersję
Dubbing w tym filmie jest po prostu beznadziejny - ja jakoś wytrwałem do końca, choć krew mnie zalewała co chwila.
Ja oglądałam czeską wersję, w której polscy aktorzy móią po czesku, też trochę dziwnie:/ Ale oni dubingują wszystko, nawet japońskie horrory, więc mają wprawę :)
Też nie przepadam za dubbingiem... ale z drugiej strony, to co mieli zrobić? Polscy aktorzy mieli mówić po polsku, a czescy po czesku? Trochę dziwne by to było? ;-)
Stonować ścieżkę dżwiękową i puścić lektora!Film SPASKUDZONY przez dubbing!Nam czeski język nie przeszkadza;ile było czeskich seriali i filmów,z lektorem?I co?Było dobrze!
Nie chodziło mi o to, że czeski nam przeszkadza, tylko o to, że np. podczas rozmowy dwóch osób, jedna mówiłaby po polsku, druga po czesku i to nawet, gdyby była to rozmowa dwóch osób z jednej rodziny (a w niektórych przypadkach jeszcze trzecia osoba mówiłaby po angielsku) - byłoby to trochę dziwne.
Natomiast, nawet przy stonowanej ścieżce dźwiękowej, lektor czytający po polsku tekst, który jest właśnie mówiony przez aktora również po polsku... kiepsko to widzę, mogłoby to brzmieć trochę jak echo, słowa mogłyby się nakładać, mogłoby się tego źle słuchać itd. No chyba, że kwestii wypowiedzianych po polsku lektor by już nie czytał? Ale wtedy zaś byłyby one za ciche, no bo przecież ścieżka dźwiękowa byłaby stonowana i tu jeszcze raz - no chyba, że to tonowanie byłoby wybiórcze.
Jest czymś innym całkowicie czeski film, w którym wszyscy mówią po czesku - w takim przypadku polski lektor nie jest niczym dziwnym.
I jeszcze raz podkreślam, że też nie przepadam za dubbingiem, zastanawiam się tylko, czy, w tym przypadku, bez dubbingu nie byłoby jeszcze gorzej.
A ja zgadzam się z pejot. Po pierwsze, film z lektorem to kiepski wynalazek i... polska specjalność. Jak dla mnie lektor wiele zabiera z oglądania: intonację głosu, sposób mówienia, subtelność wypowiedzi. Nawet jeśli dobrze nie rozumiem angielskiego czy nawet niemieckiego, to wiele mogę zrozumieć z samego sposobu mówienia. Z monotonnego głosu lektora nic, poza sama treścią. Najlepsze co można zrobić to film w oryginale z napisami. A jeśli się z jakiś powodów się nie da to właśnie dubbing. W wielu krajach (Francja na pewno i zdaje się Niemcy) dubbinguje się wszystkie filmy, nawet westerny, co np. po francusku brzmi trochę karykaturalnie, ale tylko dla Polka, bo Francuzi nic sobie z tego nie robią. A po drugie, nawet z lektorem, dopiero by się w filmie działo, gdyby poszczególni aktorzy zaczęli mówić w swoim języku. I to każdy w swoim. :) Zamiast dramatu mielibyśmy niezłą komedię.
A film jest co najmniej niezły. W tym wszechogarniającym chłamie (doprawdy nic nie mogę dla siebie znaleźć) , nawet bardzo dobry. I taką ocenę mu daję.