Początek zapowiadał całkiem udane, solidne kino z JCVD.
I było całkiem nieźle aż do przekroczenia granicy. Później to już tylko zwykłe pif paf z mordobiciem i absurdalnymi zwrotami akcji w których główny bohater już dawno 10 razy powinien zginąć ale jakimś cudem każdy z przeciwników celebrował zakończenie żywota Jacka tak długo aż ten zawsze jakoś wychodził z tego cało. Klasyk. Ale tak już się filmów nie kręci, chyba że jakieś niepoprawne komedie.
Tak więc z całkiem niezłej produkcji zrobił się absurd goniący absurd. Scenariusz też zaczął kuleć i tak do finału.
Na plus JCVD, Adkins i wyróżniający się McDonald.
Na minus pani Robb kompletnie nie przystająca do roli którą otrzymała. Drewniana aktorka.
Ogólnie na początku film ocierał się o 7/10, potem aż do granicy dałbym jakieś 6/10 ale to co się działo w Meksyku... Maskara i maks 3/10.
Ogólnie więc jakieś 4/10 się należy.