Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam Monthy Pythona i niezwykle pokochałem "Żywot Briana" oraz
"Monthy Python i Święty Graal" ale... ten film po prostu mnie nie rozśmieszył. Żarty w
przeciwieństwie do poprzednio wymienionych filmów nie były już tak zaskakujące i śmieszne.
Owszem, wciąż pełno było tu wiele komicznych i absurdalnych sytuacji, jednak nie czułem się przez
żadną z nich zaskoczony. Możliwe że to po prostu nastrój w którym byłem podczas oglądania filmu,
ale szczerze wolę "Żywot Briana".
a według mnie najlepszy, "Żywot Briana" także świetny ale nie wiem czemu "Sens życia" jakoś tak bardziej mi się po prostu spodobał, "święty Graal" niby też dobry ale jakoś tak nigdy nie potrafiłem go obejrzeć za pierwszym zamachem