reżyser zapatrzył się na Lathimosa, ale wypatrzył i zrealizował srogi dramat. Że też się nie skończył mocną tragedią, to aż się dziwię, nad czym ubolewam, ale niemniej jest oryginalnie, przejmująco i emocjonalnie. Jakby usiąść jeszcze raz do projekcji to udałoby się policzyć z ilu statycznych kadrów ten obraz się składa. Chyba po raz pierwszy coś podobnego w polskim kinie.