Co by się stało, gdyby Alfred Hitchcock i Quentin Dupieux (ten od Morderczej opony) mieli syna? Być może byłby nim Peter Strickland, a być może nie, bo tropów w szukaniu jego inspiracji jest co najmniej kilka.
W "In Fabric" brytyjski reżyser udowodnia, że nawet z najbardziej niedorzecznego pomysłu może powstać znakomite kino, jeśli tylko odpowiednio zgrabnie pokieruje się fabułą. Mordów w jego najnowszym filmie dokonuje niemniej absurdalna od opony sukienka. Ubiór z zewnątrz nie wyróżnia się niczym spośród sterty innych, ale wiąże się z nim tajemnicza historia, a materiał żyje własnym życiem. Biada temu kto przyodzieje niepozorną suknię.
Brzmi durnie? Nie jeśli za kamerą stoi Strickland, którego reżyseria jest tak fenomenalna, że prosta gra w chińczyka urasta do rangi pełnej napięcia (i humoru) rozgrywki. W tym tkwi właśnie jego geniusz. Z najbardziej banalnych życiowych sytuacji Strickland potrafi wydobyć humor i świetnie nim żongluje. Nawet naprawa pralki staje się dla niego fascyjnującą czynnością.
Brytyjczyk przykłada dużą uwagę do detali. Z każdej sceny próbuje wyciągnąć coś ciekawego. Czy to gest, spojrzenie, zmiana barwy głosu i co najważniejsze: dźwięk. Dla wielu twórców i również widzów, to jeden z najmniej istotnych czynników wpływających na udaną produkcję, jednak Strickland z dźwięku i muzyki tworzy swojego pierwszoplanowego bohatera i wykorzystuje go w sposób zachwycający.
Pomagają mu w tym aktorzy, którzy są znakomici, zwłaszcza wyróżnia się moim zdaniem genialna kreacja Fatmy Mohamed w roli niespotykanej sprzedawczyni.
Na "In Fabric" zdecydowałem się praktycznie w ostatniej chwili, bo mimo iż recenzje zbiera bardzo pochwalne, to zwiastun wyraźnie sugerował, że to film nie dla mnie. Przekonało mnie tylko to, że w zasadzie w równoczesnym terminie odbywa się jego premiera na świecie, co oznaczałoby, że z seansem trzeba byłoby się wstrzymać miesiące.
To doskonały przykład, że nie należy oceniać produktu po okładce, filmu po pomyśle. Chciałbym być tak częściej zaskakiwany, świat kina potrzebuje więcej Stricklandów.
i gowno, pięknie piszesz tak ze nawet z takiego gowna które obejrzelismy wmówisz komus ze obejrzał arcydzielo. nie oglądajcie bo stracicie czas i checi do zycia, nie polecam. gowno nad gownami.