Stronniczość czyni czuba

W filmie zabrakło mi intelektu, zgrabnego poczucia humoru i przede wszystkim argumentów. Na plus mogę jedynie zaliczyć pomysł (oryginalny i ciekawy) oraz niektóre rozmowy. Maher wykazał się
"Wiara czyni czuba" to kolejny film Larry'ego Charlesa, który wyreżyserował m. in. "Borata" czy "Dyktatora". Seans jest czymś w rodzaju satyry. Bohaterem filmu jest znany komik Bill Maher. Spotyka się on z wyznawcami (często z duchownymi i kaznodziejami) różnych religii i zadaje im nurtujące go pytania. Maher stara się ośmieszyć absurdalne według niego praktyki religijne, a także znaleźć niespójności w różnych wierzeniach. Ponadto amerykański komik chce pokazać widzowi obłudę i brak kompetencji osób duchownych. Film jest swoistą podróżą po różnych wierzeniach, sęk w tym, że z obiecującego obrazu, szybko zmienia się w średni z kilkoma ciekawymi scenami. 

Maher podjął się zbyt poważnego tematu, o którym nie ma zielonego pojęcia i często zamiast trafnie punktować absurdy (część dziwnych praktyk udało mu się ośmieszyć), aktor zaczyna śmiać się z rzeczy, których  poprostu nie rozumie. Po zadaniu pytania, gdy dostaje odpowiedź (trzeba przyznać, że jego rozmówcy wykształceniem i wiedzą zazwyczaj nie imponują), nie jest zainteresowany sprawdzeniem jej wiarygodności czy też zgodności chociażby z Biblią/Torą/Koranem, tylkousiłuje na siłę rozbawićwidza, choćby przekręcając otrzymane informacje. Warto dodać, że "Borat" bawił mnie i był błyskotliwym spojrzeniem na Amerykę, jej otwartość i poglądy, zaś "Wiara czyni czuba" jest nmniej śmiesznym i mniej błyskotliwym filmem.

I tak dochodzimy także do licznych błędów merytorycznych, np. komik błędnie twierdzi, że to głównie Stary Testament potępia homoseksualizm, a zupełnie nie zdaje sobie sprawy, że św. Paweł wspomniał o nim w "Liście do Rzymian" czy w "Liście do Koryntian". Na domiar złego, zbyt rzadko przytaczane są opinie uznanych teologów, to tak jakby film o wojsku robiony był na podstawie rozmów z przeciętnym Kowalskim. Maher jest tchórzliwy, bo zamiast spotykać się z autorytetami z pewnej dziedziny, rozmawia z często nieświadomymi swojej wiary ludźmi (tu jeden z niewielu plusów, bo chociaż chciał ośmieszyć religie i wyznania, ośmieszył jedynie niektórych wyznawców, co jest nawet momentami szokująco-zabawne). Najgorszym momentem jest jednak pełne fałszywego patosu zakończenie, gdzie Maher ostrzega przed religiami, zamiast przed fanatycznymi wyznawcami niektórych doktryn. To tak jakby ostrzegać przed islamem, bo ISIS albo przed Serbami, bo kiedyś mordowali bośniackich muzułmanów. 


1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones