Hancock to typowa produkcja wakacyjna o superbohaterze, która ma zarobić mnóstwo pieniędzy. Jest w niej oczywiście akcja, efekty specjalne, humor oraz gwiazdy światowego kina. Jednak tytułowy
Hancock to typowa produkcja wakacyjna o superbohaterze, która ma zarobić mnóstwo pieniędzy. Jest w niej oczywiście akcja, efekty specjalne, humor oraz gwiazdy światowego kina. Jednak tytułowy bohater jest trochę inny od znanych postaci z komiksów, takich jak Spiderman czy Superman. Nie nosi maski, jest uzależniony od alkoholu i nie obchodzi go, co myślą o nim inni, ani to, w jakim stylu wypełnia obowiązki bohatera. Innymi słowy: robi więcej zniszczeń niż kryminaliści i przyprawia o totalną złość ludzi żyjących w Los Angeles. Wszystko zmienia się, kiedy ratuje życie Rayowi Embreyowi (Jason Bateman), który zajmuje się wizerunkiem. Pomaga on Hancockowi (Will Smith) zmienić się poprzez krótką resocjalizację w więzieniu. Co więcej, nowy znajomy naszego bohatera ma piękną żonę (Charlize Theron), która, jak się okazuje, ma wiele wspólnego z tytułowym herosem. W tym filmie główny bohater nie ma jakiegoś superwroga, z którym miałby walczyć w celu ocalenia świata. Oczywiście jest tutaj grupa bandytów, ale raczej są oni postaciami pobocznymi. Za to mamy więcej tematów związanych z tym, kim jest Hancock i skąd się wziął. Pokazane są jego problemy z samotnością, z niewiedzą kim jest i z ludźmi. Oczywiście reżyser nie zgłębił tego tak, aby powstało nam tutaj jakieś nowatorskie dzieło, które ma w sobie coś więcej, niż próbę zrobienia czegoś wybitnego i masy efektów specjalnych, co jest wielką szkodą, bo mogło być znacznie lepiej. Wielkim atutem filmu jest obsada z Willem Smithem i Charlize Theron na czele. To głównie dzięki nim poszedłem na ten film. Nie zawiedli mnie. Zdziwiłem się jednak, że piękna pani Theron przyjęła tę rolę. Zwykle unika wielkich, kasowych produkcji, a na tą dała się skusić. W sumie to dobrze, ponieważ miło jest zobaczyć piękną i bardzo dobrą aktorkę na dużym ekranie. Co do pana Smitha, to w sumie zagrał to, co potrafi grać najlepiej, a więc jak zwykle będzie można się pośmiać z jego dowcipów. Podsumowując, w "Hancocku" nie ma nic nowego po za nowym rodzajem bohatera. To film z pewnością nie dla tych, którzy szukają w filmie czegoś głębszego, co można nazwać arcydziełem. Ci, którzy lubią dużo akcji i humoru, na pewno na tym filmie się nie zawiodą.